Stay on this page and when the timer ends, click 'Continue' to proceed.

Continue in 17 seconds

Afera zbożowa. Rząd nie potrafił zadbać o polskie sprawy

Afera zbożowa. Rząd nie potrafił zadbać o polskie sprawy

Source: serwisy.gazetaprawna.pl

Polska była w 2022 r. jednym z głównych orędowników liberalizacji handlu z Ukrainą. Dlatego, gdy po otwarciu unijnego rynku dla zboża znad Dniepru pojawiły się doniesienia o problemach rodzimych producentów, politycy przez długi czas sprawę bagatelizowali. Napawali się dumnym mianem hubu przeładunkowego dla ukraińskiego ziarna.

Dopiero pod koniec 2022 r. przyszło otrzeźwienie. Skala robiła wrażenie: w przypadku kukurydzy była mowa o wzroście nawet o 30 tys. proc., co zaznaczyła w swoim raporcie Najwyższa Izba Kontroli. Po obu stronach granicy politycy wykorzystywali tzw. aferę zbożową, aby poprawiać swoje notowania. Napięcia sięgnęły najwyższych szczebli - czego przykładem było ostentacyjne zlekceważenie Andrzeja Dudy przez Wołodymyra Zełenskiego podczas szczytu ONZ w 2023 r. Spór o zboże stał się jednym z głównych tematów kampanii wyborczej w Polsce, a swoje propozycje dla rolnictwa miało w programie każde ugrupowanie. Gdy osiem lat wcześniej PiS wygrywał wybory, temat praktycznie nie istniał.

Afera zbożowa została uznana za dowód na to, że rząd nie potrafił zadbać o polskie sprawy. Doszło do sytuacji, w której interesy producentów ziarna były utożsamiane z interesami całego sektora rolno-spożywczego, a te drugie z interesem całego kraju. Ówczesna opozycja grzmiała, że PiS lekceważy wzrosty cen, równocześnie atakując swoich przeciwników za napływ tańszych surowców rolnych, z których można było taniej produkować żywność. Zboża z Ukrainy nie kupowali spekulanci, którzy postanowili grać na spadki cen, by pogrążyć rolników, lecz m.in. producenci mąki. Dlaczego ich interesy miałyby być mniej ważne niż producentów ziarna?

Jednym z powodów, dla których rolnictwo zajmuje tak znaczące miejsce w polskiej debacie publicznej, jest pokutujące wciąż przekonanie, że to kluczowy sektor naszej gospodarki. O ile w XVII w. rzeczywiście tak było, o tyle od tamtej pory mieliśmy rewolucję przemysłową, dwie wojny światowe i kilka fal industrializacji. Obecnie nie da się już twierdzić, że rolnictwo to fundament naszego wzrostu. Nawet na tle krajów Unii Europejskiej nie jesteśmy już krajem szczególnie rolniczym. Według Eurostatu w 2022 r. rolnictwo odpowiadało za 2,4 proc. polskiego PKB, czyli niemal tyle co w Czechach i dwa razy mniej niż w Rumunii, Bułgarii czy Grecji. Chociaż to wciąż nieco więcej niż średnia UE (1,9 proc.), od liderów stawki wyraźnie odstajemy. Rolnictwo jest u nas przedostatnim sektorem pod względem udziału w PKB - niżej są tylko działalność artystyczna, rozrywka i rekreacja (1,8 proc. PKB).