Chce zapracować na ferrari! Będzie trzymał prezesa za słowo
Source: Przegląd Sportowy
Wybrał Innpro Rybnik, bo cel ma jeden. Wygrać Metalkas 2. Ekstraligę i w barwach 12-krotnych drużynowych mistrzów Polski powrócić do PGE Ekstraligi, w której po raz ostatni ścigał się w 2020 r. -- Można powiedzieć, że dali mi wtedy pojeździć ferrari i mi się spodobało. Chcę tam wrócić! -- przyznał Jakub Jamróg podczas sobotniej przedsezonowej prezentacji rybnickiej drużyny.
Jamróg jeszcze w 2018 r. był odkryciem najlepszej żużlowej ligi świata. W barwach Unii Tarnów wykręcił średnią 1,742 pkt/bieg, co zwróciło uwagę Betard Sparty Wrocław. Ani w stolicy Dolnego Śląska, ani później w Lublinie nie spełnił jednak do końca pokładanych w nim oczekiwań. Średnia na poziomie 1,4 pkt/bieg nie była tym, o czym marzyli działacze i sam zawodnik. Dlatego wrócił na zaplecze PGE Ekstraligi, gdzie miał być gwiazdą, ale stał się tylko solidnym ligowcem. W sezonie 2023 w barwach H. Skrzydlewska Łódź punktował ze skutecznością 1,938 pkt/bieg. Rybnik ma być kolejnym przełomem w jego karierze i bramą powrotną do elity.
Arkadiusz Adamczyk (Przegląd Sportowy Onet): Jak przygotowania do nowego sezonu?
Jakub Jamróg (Innpro ROW Rybnik): Przygotowania przebiegły bardzo pozytywnie. Ja wiem, że często to można usłyszeć z ust zawodników, ale mówię szczerze, że w tym roku naprawdę wybitnie dobrze mi to szło, jeśli chodzi o przygotowania kondycyjne. W tamtym roku byłem nieco wyhamowany w przygotowaniach ze względu na kontuzję odniesioną w jeszcze wcześniejszym sezonie. On powodowała, że nie mogłem trenować z pełnym obciążeniem na początku okresu przygotowawczego. Teraz zaś mogłem już od początku, od 1 grudnia, przygotowywać się na pełnych obrotach. Wyciągnęliśmy też wnioski z poprzednich przygotowań z moim trenerem przygotowania fizycznego Bartoszem Mucha i dzięki obserwacjom wprowadziliśmy pewne zmiany, które doprowadziły do tego, że jestem bardzo naendorfinowany i bardzo pozytywnie nastawiony do sezonu.
Cały okres przygotowawczy zwieńczyłem, tak jak już to się stało modne wśród nas żużlowców, tygodniowym obozem rowerowym w Hiszpanii. Jestem też już po pierwszych jazdach na torze i widać, że jest ta moc, zarówno jeśli chodzi o przygotowanie, jak i czucie sprzętu. Nowy sprzęt, który ma jeszcze dojść, będzie odpalany w odpowiednim momencie. Teraz nie jest jeszcze na to ani czas, ani warunki, bo z jazdy w 10, czy 12°C, nie można wyciągnąć praktycznie żadnych wniosków. Musi być mniej więcej 20°C, żeby wiedzieć coś więcej o tych silnikach. Oczywiście jeśli liga będzie rozgrywana w takich temperaturach, to trzeba się będzie szybko dostosować, ale mamy do niej jeszcze miesiąc, żeby wystarczająco się rozjechać.
Będzie pan trenował w Rybniku, czy szukał jakichś innych torów?
Na razie w Rybniku. Po co jeździć po innych torach, skoro mamy warunki u siebie? Cieszę się, że mogę na swoim domowym torze kręcić kółka, zamiast szukać jazdy na innych torach w Polsce, czy za granicą. Przyznam szczerze, że nie lubię jeździć za granicę na pierwsze treningi. Cieszę się, że w Polsce, w Rybniku są warunki to jazdy i będziemy tutaj "rzeźbić" tor. Mamy zaplanowane sparingi też na obcych torach, mam też jeden turniej indywidualny przed startem ligi. Do tego część chłopaków zaczyna już starty w lidze angielskiej, więc do startu ligi na pewno będziemy też już zapoznani z innymi torami.
Faktycznie może pan już powiedzieć, że to jest domowy tor?
Nie lubię czegoś mówić hurra optymistycznie. Wolę to pokazać na torze, ale na pewno się na nim dobrze czuję, od dawna. On odwzorowuje trochę tor tarnowski, na którym się wychowałem. W przeszłości mówiłem to też o torze w Gdańsku. W Łodzi też tak myślałem, ale tak nie było. Myślę jednak, że ten rybnicki owal, naprawdę wpisuje się w moją trajektorię i styl jazdy. Zamiast o tym mówić, wolę potwierdzić to wynikiem i wtedy śmiało będę mógł opowiadać, że to faktycznie jest ten mój domowy tor. Cieszę się, że mam dużo czasu na to, żeby jak najwięcej kółek na nim pokręcić i poczuć się na nim jak "Rekin" w wodzie.
Eksperci prognozowali, że ta drużyna, do której trafi Maksym Borowiak, awansuje do PGE Ekstraligi. Prezes Krzysztof Mrozek zaskoczył na prezentacji, ogłaszając, iż trafi on do Rybnika. Czy faktycznie teraz ROW to już jest taka drużyna kompletna, główny faworyt do awansu?
Bardzo się cieszymy z tego wzmocnienia. Szczerze przyznam, że sam nie wiedziałem, iż prezes szykuje taką niespodziankę. Byłem zaskoczony gdy w trakcie prezentacji, czekając za kulisami, usłyszałem głosy, że Maksym jest tutaj razem z nami. Jest to naprawdę bardzo wartościowy junior, a młodzieżowcy w meczach ligowych są niezwykle istotni, zwłaszcza jeśli chce się walczyć o takie wysokie cele, jakie my sobie stawiamy. Wierzyliśmy w awans jeszcze gdy go nie było, a teraz, gdy jest, to ten optymizm jeszcze bardziej wzrósł. Myślę jednak, że musimy się skupić na zadaniu. Nie rozwieszajmy sobie medali już teraz. Sezon będzie długi, ciężki. Inne zespoły też nie śpią i będą dzielnie się stawiać. Wierzymy w ten sukces, jest super fajna atmosfera, chłopacy są nagrzani i teraz krok po kroku będziemy realizować ten plan, który sobie założyliśmy.
Wśród juniorów, po dojściu Borowiaka, konkurencja duża. Jeśli wyzdrowieje w pełni Patrick Hansen, to wśród seniorów również. Czy to nie zepsuje tej fajnej atmosfery?
To jest ciężki temat. Podobne sytuacje sam już parę razy przeżywałem i to jest zawsze indywidualna kwestia zawodników, którzy uczestniczą w tej rywalizacji, walce o skład. W tym momencie na pewno musimy się wszyscy skupić, żeby jak najlepiej w meczach pojechać. To, że się ma pewne miejsce w składzie, w momencie gdy się jedzie źle, to też nie jest komfortowa sytuacja. Niezależnie od sytuacji trzeba pamiętać, że jest to sport zawodowy, jest presja na wynik. Każdy stawia przez sobą oczekiwania indywidualnie, ale są też oczekiwania ze strony klubu, kibiców. To, że tylu fanów przyszło i tak żywiołowo dopingowało na takim wydarzeniu jak przedsezonowa prezentacja wyraźnie świadczy o tym, jak każdy tutaj w Rybniku pragnie sukcesu. My również indywidualnie go pragniemy i musimy się skupić na tym, żeby zadowolić siebie i kibiców.
Marzenie? Za rok pojechać z ROW-em w PGE Ekstralidze?
Tak. Taki był cel i założenie już podczas pierwszego kontaktu z prezesem Mrozkiem i będę go trzymał za słowo. Oczywiście nikt mi nie da Ekstraligi za darmo, nawet jeśli awansujemy. Muszę się skupić na swoim wyniku sportowym, by był odpowiedni do tego, abym mógł reprezentować barwy Innpro ROW-u Rybnik w PGE Ekstralidze. Ale tak jak mówię: spokojnie. Nie rozwieszajmy jeszcze medali. Sezon jest długi.
Kto może być najpoważniejszym kontrkandydatem ROW-u do awansu?
Nie mam pojęcia i go nie wskażę. Jeszcze rok temu każdy by wiedział, kto jest takim rywalem i konkurentem. Teraz myślę, że te wszystkie zespoły rywalizujące w Metalkas 2. Ekstralidze są na tyle wyrównane, że nie można nikomu umniejszać. Myślę, że to jest bardzo fajne i ciekawe, zarówno dla kibiców, jak i dla nas żużlowców. Osobiście jestem bardzo podekscytowany tym sezonem.