Porozumienie ponad głowami rolników. UE przyjęła nowe porozumienie ws. handlu z Ukrainą | Niezalezna.pl
Source: NIEZALEZNA.PL
W Polsce od stycznia trwają protesty rolników. Farmerzy wyszli na ulice z dwoma zasadniczymi postulatami: odejścia od polityki Zielonego Ładu oraz zablokowania napływu towarów z Ukrainy. Obydwa najprawdopodobniej nie zostaną zrealizowane...
W poniedziałek wieczorem Komisja Europejska wydała komunikat, z którego wynika, że w UE zapadło porozumienie w sprawie handlu z Ukrainą. Poinformowano, że posłowie uzgodnili zawieszenie ceł importowych i kontyngentów na eksport ukraińskich produktów rolnych do UE na kolejny rok, do 5 czerwca 2025 r.
"Te jednostronne środki liberalizacji handlu pomogą ustabilizować ukraińską gospodarkę i ułatwią stopniową integrację tego kraju z rynkiem wewnętrznym UE. W razie znacznych zakłóceń na rynku UE lub na rynkach co najmniej jednego państwa UE z powodu przywozu z Ukrainy, np. pszenicy, rozporządzenie zapewnia Komisji możliwość podjęcia szybkich działań i nałożenia wszelkich środków, które uzna za konieczne" - poinformowano w komunikacie.
Porozumienie nie zawiesza w żaden sposób przewożenia na teren UE, a więc i do Polski, pszenicy. Tymczasem taki postulat rolnicy podnoszą od miesięcy.
Wczoraj porozumieniem osiągniętym w łonie Komisji Handlu Międzynarodowego PE chwalił się europoseł Marek Belka. "Razem z Danutą Hübner i Andrzejem Halickim pracowaliśmy nad lepszą ochroną polskich rolników w ramach wsparcia UE dla Ukrainy. Pan Tarczyński wytrwale w tym czasie tu pyskował. Są posłowie dbający o interes Polski. Są też dbający tylko o własny" - zaatakował w mediach społecznościowych Belka.
Odpowiedział mu europoseł Dominik Tarczyński: "Tak pracowaliście, że w komisji już zagłosowaliście ZA napływem ukraińskiego zboża do Polski. Wczoraj nawet nie raczył Pan przyjść na kluczowe negocjacje z Radą i Komisją Europejską. Skoro mój ostry sprzeciw, a co za tym idzie - obronę polskich rolników nazywa Pan pyskowaniem, to świadczy to tylko o Panu i waszym służalczym stosunku do wszystkiego, czego chcą Niemcy, bo to oni wpychają produkty ukraińskie na nasz rynek. Pana pejoratywny język nie zmieni rzeczywistości: Wy głosujecie ZA handlem ukraińskim zbożem, my głosujemy PRZECIW. A rolnicy właśnie ocenili to podczas niedzielnych wyborów samorządowych".
Politycy prawicy mówią o tym wprost: to zła wiadomość dla polskiego rolnictwa. - Złe rozwiązania dla naszych rolników. Wielkanoc już za nami, więc nie dziwi, że Komisja Handlu Międzynarodowego europarlamentu podrzuciła nam zgniłe jaja jako kompromis - mówi "Codziennej" Krzysztof Ciecióra, były wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi.
Ostatecznie na posiedzeniu Komisji Handlu Międzynarodowego PE przedstawiciele rządzącej koalicji zagłosowali za nową umową. Przeciwko byli Dominik Tarczyński i Witold Waszczykowski.
- Całe to towarzystwo Tuska jedno mówi w Polsce, a drugie robi w Brukseli! Oszukują Polaków w polskojęzycznych mediach, a następnie w Brukseli robią to, czego chce Berlin - mówi "Codziennej" Dominik Tarczyński.
W Komisji Handlu Międzynarodowego sprawę liberalizacji umowy z Ukrainą pilotowali właśnie niemieccy europosłowie.
Wczorajsza umowa to niejedyny sygnał mówiący o tym, że zbliża się reset rolniczy z Ukrainą. Po ogłoszeniu wyników wyborów samorządowych politycy rządzącej koalicji zaczęli ostrzej krytykować rolników, a także podejmować dziwne decyzje.
"Od kilku miesięcy na stronie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi dostępna była lista importerów zboża z Ukrainy. Lista ta, jako uchodząca w odbiorze społecznym za listę podmiotów, które przywoziły z Ukrainy tzw. zboże techniczne, spowodowała w wielu firmach dużo negatywnych skutków. Nie mogę cofnąć czasu ani decyzji mojej poprzedniczki, pani minister Anny Gembickiej, która upubliczniając listę, nie dostrzegła możliwych szkodliwych efektów takiego działania. Od chwili zamieszczenia listy do MRiRW napływają liczne skargi, żądania i oczekiwania sprostowań oraz zapowiedzi procesów sądowych, co utwierdziło mnie w przeświadczeniu, że decyzja o upublicznieniu listy była błędna i nieodpowiedzialna. W związku z tym zdecydowałem o usunięciu tej listy ze strony internetowej MRiRW. Jednocześnie chcę przeprosić wszystkie podmioty gospodarcze umieszczone na liście, które na skutek tej decyzji poniosły jakikolwiek uszczerbek lub doświadczyły kłopotów"
- napisał minister rolnictwa i rozwoju wsi Czesław Siekierski.
To decyzja o tyle zaskakująca, że ujawnienie listy wielokrotnie obiecywał Michał Kołodziejczak. Polityk AgroUnii, który przez cały rok 2023 oburzał się na to, że ministrowie Henryk Kowalczyk i Robert Telus nie chcą podać nazw firm importujących zboże, zapowiedział, że po wyborach listę upubliczni i będzie piętnował firmy przetwarzające ziarno z Ukrainy.
- Mamy informacje o niektórych podmiotach, które są w to zamieszane. To byłoby trzęsienie ziemi. Przecież to są podmioty blisko związane z obecną władzą. Zobaczylibyśmy, że tutaj chodzi po prostu wyłącznie o pieniądze - mówił niemal rok temu Kołodziejczak.
Gdy został wiceministrem rolnictwa, zapowiadał, że ujawni listę opracowaną przez siebie. 11 lutego w mediach stwierdził, że jest ona gotowa. Później twierdził, że to kwestia tygodnia. Następnie oznajmił, że wszystko musi wysłać głównemu ministrowi...
Pod koniec marca przekonywał jednak - podobnie jak rok wcześniej Henryk Kowalczyk i Robert Telus - że potrzebne są analizy prawne. Ostatecznie jego opracowanie trafiło do kosza.