Stay on this page and when the timer ends, click 'Continue' to proceed.

Continue in 17 seconds

W piątek nieprzytomni, w poniedziałek nowo narodzeni. Wysokofunkcjonujący alkoholicy dobrze się maskują

W piątek nieprzytomni, w poniedziałek nowo narodzeni. Wysokofunkcjonujący alkoholicy dobrze się maskują

Source: poradnikzdrowie.pl

W Polsce w wielu związkach jest "ich troje": dwie osoby i alkohol. Często to nie jest ta przysłowiowa "patologia", która żyje z 800+ i zasiłków. Uzależnieni bywają ludzie wysokofunkcjonujący, na stanowiskach, czasem nawet kierowniczych, wykonujący odpowiedzialną pracę. Jak żyć z osobą uzależnioną od alkoholu i jak od niej odejść?

Jeśli jesteśmy spostrzegawczy, możemy często wypatrzeć takie osoby w sklepie: osoby, które robią duże, rodzinne zakupy, a potem, na inny paragon, biorą butelkę - małpkę albo dwie, ewentualnie wino, może pół litra wódki. Często ta pierwsza transakcja jest robiona kartą, druga - gotówką. Ten pierwszy paragon ląduje w torebce, drugi - w koszu. Gdy widzę taki obrazek, od razu mam w głowie myśl, że jest to osoba, która ma problem z alkoholem i ten problem stara się ukrywać, zamiast leczyć.

Osoby, będące w związkach z alkoholikami, też nierzadko są zanurzone w oparach alkoholu i podporządkowują swoje życie pijącemu partnerowi czy partnerce. Holują do domu osobę ledwo trzymającą się na nogach. Regularnie zbierają tę osobę z podłogi, ale wciąż uważają, że to "dobry człowiek", tak poza tym, że czasem pije, ale kto nie pije?! W pracy też długo przymyka się oko, nawet gdy wszyscy widzą, że jakaś osoba regularnie pije, a po weekendach bywa zapuchnięta bardziej niż zwykle, zachrypnięta, nieobecna.

CZYTAJ TEŻ: Kobiety piją wieczorami, kiedy dzieci śpią. "Wódka była prosto z gwinta"

Bliscy "pomagają" szykując rosołki na kaca, witaminy, czasem nawet kroplówki. W sieci znajdziemy takie ośrodki, nawet mobilne, gdzie personel w moment stawia na nogi. Do kolejnego zapicia. Leczenie alkoholizmu jest bardzo trudne, bo alkohol jest wszędzie. Namawianie na alkohol to też smutna norma. Normalizowanie picia to ogromny problem. Powszechna jest opinia, że człowiek "musi się odprężyć", sięgając po alkohol (jakby nie mógł się odprężać na spacerze albo szydełkując).

- Przy uzależnieniu od alkoholu mamy fazy uzależnieniowe. Pierwsze jest picie towarzyskie. Piję na imprezach, trzy, cztery, pięć razy do roku i nic się ze mną nie dzieje - wymienia terapeutka uzależnień, Lidia Jaroch. - Druga jest faza ostrzegawcza, potem jest faza krytyczna, lecz bardzo niewiele osób wyłapuje tę fazę krytyczną. Ta faza ma to do siebie, że piję dla poprawy nastroju bez względu na to, czy to jest czas i miejsce na to, czy nie. Albo jak zacznę pić, to piję tak długo, aż się alkohol skończy. Albo jak piję, to piję tak długo, aż zasnę przy stole z twarzą w talerzu. To jest pierwszy sygnał, ta faza krytyczna. Ale u nas w Polsce mówi się: "Zdarza się, każdemu się zdarzyło". Nie! To jest właśnie ten punkt krytyczny, w którym powinno się zastanowić.

- Przekroczenie tego punktu krytycznego oznacza przejście w fazę chroniczną. Jeżeli wejdziesz w fazę chroniczną, to jest pełnoobjawowa choroba alkoholowa. Jeśli wyłapiemy tę fazę ostrzegawczą, to mamy duże szanse, że będzie możliwość powrotu do picia towarzyskiego. Natomiast, jeżeli jesteśmy w fazie krytycznej, powrót do picia towarzyskiego jest trudny. Z fazy chronicznej nie ma powrotu do picia towarzyskiego: albo zupełnie przestaję pić, albo nie - wyjaśnia specjalistka.

Nawet jeśli ktoś będący w związku z osobą nadużywającą alkoholu powie: "stop, za dużo pijesz", to tak naprawdę nie wie, co dalej zrobić. Szczególnie że pokutują te mity: "na dobre i na złe", "walcz o osobę, którą kochasz".

I zaczyna się "walka": wylewanie alkoholu, chowanie przed alkoholikiem, dawkowanie, "kontrolowane" picie. Ta "walka" trwa też z drugiej strony: to chowanie alkoholu przed rodziną, wymyślanie pretekstów, żeby jednak wypić, normalizowanie picia: "piwo to nie alkohol" "wino do obiadu to elegancja, "na południu Europy wszyscy piją wino", "nalewka dla zdrowia", piwo do meczu, wódka przy piątku, przy pierwszym wtorku w tym tygodniu. Każdy powód jest dobry.

Ale jest też druga szkoła, która mówi wprost: zostaw alkoholika lub alkoholiczkę samemu sobie. To trudna szkoła w kraju, gdzie po pierwsze, picie jest normalizowane ("może i pije, ale dobry chłop"), po drugie - alkoholizm wysokofunkcjonujący bywa traktowany jako "błahostka", dopóki ktoś np. nie przyjdzie pijany do pracy, nie spowoduje wypadku.

Jak mądrze pomóc partnerowi-alkoholikowi lub partnerce-alkoholiczce? Co możemy zrobić dla kolegi, koleżanki, jeśli widzimy, że nadużywają alkoholu? I czy w ogóle możemy jakkolwiek pomóc komuś innemu niż sobie?

- Zostawić kogoś, byłoby najlepsze i najprostsze. I to nie ulega wątpliwości - mówi terapeutka Lidia Jaroch, specjalistka psychoterapii uzależnień. - Ale wielokrotnie jest taka sytuacja, że kobiety i dzieci nie mają dokąd iść. Wtedy trzeba się nauczyć żyć z osobą uzależnioną, ale w taki sposób, żeby minimalizować uzależnienie tamtej osoby i koszty tego uzależnienia, ponoszone przez współmałżonka i dzieci. Dlatego tak ważna jest pierwsza droga osoby współuzależnionej, żeby zapisała się na terapię dla osób współuzależnionych. To jest najważniejsze, nie ma niczego ważniejszego.

Dlaczego jest to tak istotne? - Bo tam zaczyna odzyskiwać wiarę w siebie, w swoje możliwości, w swoje umiejętności, a jednocześnie otrzymuje wsparcie od grupy osób czy od terapeuty, z którym pracuje. To może być indywidualna praca albo grupowa, albo łączy się i grupową, i indywidualną. To zależy od ośrodka, na jakiej zasadzie pracuje - wyjaśnia Lidia Jaroch.

Współuzależnienie to problem, z którego wiele osób nie zdaje sobie sprawy. Myślą: problem ma przecież alkoholik, a nie ja. Tymczasem zaczynają żyć życiem alkoholika i rytmem jego picia.

- Osoba współuzależniona najczęstsze problemy, z jakimi się spotyka, to jest wewnętrzny chaos i zamęt uczuciowy. Taki zamęt uczuciowy, w którym ona czy on, nie potrafi się odnaleźć - tłumaczy terapeutka Lidia Jaroch. - Bo nastrój osoby współuzależnionej zależy od tego, jak osoba uzależniona w danym momencie się zachowuje. Jeżeli przyjdzie trzeźwa, będzie spokojna, normalnie funkcjonująca, to i osoba współuzależniona czuje się spokojna, czuje się wyciszona, ma nadzieję na dobrą zmianę. Natomiast jeżeli osoba uzależniona przyjdzie pod wpływem substancji, to gwałtownie zmienia się nastrój osoby współuzależnionej. Wchodzi w bezradność, zagubienie, usprawiedliwia złe zachowanie bliskiej osoby albo ucieka. Nie potrafi się zachować racjonalnie.

- Odczuwanie osoby współuzależnionej jest ściśle związane z zachowaniem osoby uzależnionej. To jest ta najważniejsza rzecz, żeby to oddzielić, żeby osoba uzależniona, nie miała aż takiego wielkiego wpływu na odczuwanie, na uczucia partnera czy partnerki. I żeby partnerka czy partner potrafiła chronić dzieci - podkreśla specjalistka.

- Jeżeli jest możliwość izolowania dzieci od osoby uzależnionej, to jest to cudowne rozwiązanie. Natomiast jeżeli nie ma takiej możliwości, to uważam, że jest istotne dobre wsparcie psychologiczne dla dzieci.

Czy możemy pomóc osobie uzależnionej? Bo wiele osób zaczyna walkę z wiatrakami: wylewanie, chowanie alkoholu.

- Chowanie alkoholu, odsuwanie tej osoby od alkoholu, to jest nadopiekuńczość - zauważa specjalistka. - Osoba współuzależniona bierze odpowiedzialność za uzależnionego bliskiego, czy on wypije, czy nie. Kończmy z tą nadopiekuńczością i pobłażaniem, bo jeżeli ja wyleję ten alkohol i dana osoba w tym momencie nie napije się, to mam dzień spokoju. I tak naprawdę udajemy, że problem nie istnieje, bo "udało mi się". A jak mi się udało, to może mi się uda drugi raz, trzeci, piąty, dziesiąty. Musimy wykluczyć tę nadopiekuńczość i pobłażanie. Nie udajemy, że problemu nie ma. Rozmowy z taką osobą są jedną z najważniejszych rzeczy. Rozmawiam, bo widzę. Oczywiście, będzie to wyparcie ze strony uzależnionego, że on nie ma problemu, że on w każdej chwili może przestać pić, że ktoś to wymyślił, że wszyscy tak piją, że przecież trzy piwa codziennie to po to, żeby lepiej mógł zasnąć. Różne są wymówki.

- Są miejskie komisje do spraw przeciwdziałania alkoholizmowi. Osoba, która żyje z alkoholikiem, może się do takiej komisji zgłosić. To nie jest sąd, że trzeba tam pisać pisma, płacić pieniądze za znaczki skarbowe. Taka komisja działa przy każdej gminie. W skład tej komisji wchodzą ludzie, którzy się znają na tej chorobie, może to być psychiatra, specjalista uzależnień, może psycholog, może socjolog, często pedagodzy. Ta komisja do spraw przeciwdziałania alkoholizmowi wzywa takiego człowieka i na podstawie wywiadu może go skierować na leczenie np. zamknięte - podpowiada terapeutka.

W Polsce żyją prawdopodobnie ponad 3 miliony osób uzależnionych od alkoholu, z których ponad milion to kobiety. Dokładne dane są trudne do oszacowania, bo wysokofunkcjonujący alkoholicy dobrze się maskują. Alkohol pije 81 proc. dorosłych Polaków. O nadużywaniu mówi się w odniesieniu do średnio co 8. mieszkańca naszego kraju. Szacuje się, że nawet 30 proc. Polaków może pić ryzykownie, w ilościach i częstotliwościach na granicy uzależnienia. Statystyczny Polak każdego roku wypija w przeliczeniu na czysty spirytus 11 litrów.