Stay on this page and when the timer ends, click 'Continue' to proceed.

Continue in 17 seconds

Przyczyny pożaru na Marywilskiej 44 w Warszawie. Dlaczego cała hala płonęła po 11 minutach?

Przyczyny pożaru na Marywilskiej 44 w Warszawie. Dlaczego cała hala płonęła po 11 minutach?

Source: Super Express

Warszawa. Pożar CH Marywilska 44. Strażacy dogaszają ogień

Strażacy dogaszają pożar kompleksu handlowego Marywilska 44 w Warszawie - poinformował mł. bryg Michał Konopka z Komendy Miejskiej PSP w Warszawie. Na miejscu pożaru centrum handlowego pracuje ponad 50 zastępów straży pożarnej, w tym Grupa Ratownictwa Chemiczno-Ekologicznego. Jak poinformowali strażacy, cała hala spłonęła, a konstrukcja uległa całkowitemu zniszczeniu - poinformował w niedzielę podczas briefingu komendant główny PSP nadbryg Mariusz Feltynowski. Akcja może potrwać nawet kilkanaście godzin.

Pożar rozprzestrzenił się błyskawicznie z powodu nagromadzonych w środku materiałów łatwopalnych, przede wszystkim tekstyliów. Pierwsze zastępy straży pojawiły się na miejscu 11 minut po otrzymaniu sygnału o żywiole. Wówczas ogień objął już dwie trzecie powierzchni hali.

Po godz. 9. pożar udało się opanować. Jak wynika ze wstępnych informacji, nikt nie odniósł obrażeń.

Jakie są przyczyny pożaru przy ul. Marywilskiej 44 w Warszawie? To zbadają służby, które rozpoczną prace natychmiast po zakończeniu działań gaśniczych. Z informacji przekazanych przez nadbryg. Feltynowskiego wynika, że straż pożarną powiadomił o wybuchu pożaru automatyczny system monitorowania zainstalowany w hali. Stało się to dokładnie o godz. 3:31 w nocy.

Na miejsce wysłane zostały dwa zastępy straży pożarnej, które po dojeździe na miejsce zastały rozwinięty pożar - po 11 minutach od zgłoszenia, ogień opanował ponad dwie trzecie hali. - Tak szybkie rozprzestrzenienie się ognia jest sytuacją nietypową. Nie wiemy jeszcze, co było przyczyną pożaru. Ustalać to będą biegli. Być może nie zadział system odcinający poszczególne strefy w hali, co miało zapobiec rozprzestrzenieniu się ognia - powiedział komendant. Dodał, że zanim straż została zaalarmowana, nikt nie zadzwonił na numer alarmowy. Zdaniem przedstawicieli PSP możliwe jest, że świadkowie obserwowali pożar, sądząc, że ktoś już powiadomił służby.